Nie ma to jak próba zrobienia czegoś o czym nie ma się pojęcia. Człowiek się stara i stara a i tak mu nie wychodzi. Jak często spotykamy się z taką sytuacją? Kilkanaście razy na dzień, jak nie więcej. Ja do tego należę do takich osób, które im bardziej czegoś nie mogą, tym mocniej drążą i drążą temat, aż w końcu albo im się to udaje, albo wpadają w szał. Cóż. Jestem bliska tego drugiego.
Oczywiście irytacja towarzyszy mi właściwie codziennie i dotyczy nie tylko błahostek - tak, przyznaję się, że w tej chwili to błahostka - ale też i pracy, albo braku weny. To doprawdy dołujące. Mam wrażenie, że mój poziom intelektualny równa się zeru, choć wiem, że nie należę do osób ułomnych - nikogo nie obrażając :). Ale jestem w desperacji. Bo chcę a nie mogę, nie mogę więc próbuję, a na końcu... nic z tego i tak nie wychodzi. Wrrr. A wy? Jak jest z wami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz