wtorek, 12 marca 2013

Demony VS Wampiry


Jak sami wiecie, w dzisiejszych czasach popularnym tematem poruszanym w książkach są demony i wampiry. W jednych opisywane są jako krwiożercze potwory pozbawione odrobiny człowieczeństwa, a w innych są tajemniczymi, pięknymi istotami, które gdy już raz pokochają, to do grobowej deski. Co może trwać bardzo długo zważywszy, że są z reguły nieśmiertelni. Co za pech...
Co więc bardziej odpowiada mojemu gustowi? Wampir-demon-zabójca czy wampir-demon-przystojniak?
Zależy oczywiście od samej koncepcji powieści. Ponieważ zaraz za "postaciami piekielnymi" dużą popularnością cieszą się erotyki paranormalne, muszę przyznać, że wolę W-D przystojniaka, bo która to dziewczyna nie marzy o przystojnym księciu na koniu, który jedną ręką mógłby podnieść samochód?
Jednakże, gdy czytam literaturę bardziej poważną - czyli konkretnie fantastykę - wolę oczywiście wampira lub demona bez sielankowej atmosfery. Nie muszą zaraz urywać ludziom głów, ale dobrze by było, gdyby czytając o ich losach, odczuwać choć trochę grozy, jak na postacie wyjęte wprost z horrorów przystało. Bo powiedzmy sobie szczerze. To tam wzięły swój początek i dopiero z biegiem lat, autorzy powieści zaczęli eksperymentować, badając reakcję czytelników i sprawdzając, która wersja przyjęła się lepiej. Ugrzeczniona, czy jednak brutalna.

Nie mam nic przeciwko eksperymentom, o ile nie są one przesadzone. Różnorodność sprawia, że każda historia jest inna i chętnie się ją czyta. W końcu po to mamy wyobraźnię. Aby z niej korzystać, a nie trzymać się z góry przyjętych stereotypów. Dlatego każdy wizerunek wampira i demona mi się podoba. Mogą to być krwiożercze bestie, gdy czytam książki akcji, gdzie istnieją łowcy, gotowi bronić przed nimi ludzkość, albo ujmujący swą powierzchownością amanci. Nigdy z góry nie przekreślam żadnej możliwości.
Wyjątkiem są wampiry w Zmierzchu S. Meyer. Nie mam nic do zarzucenia jeśli chodzi o ich dietę, czy umiejętności, ale dwie cechy jak dla mnie to już przesada. A mianowicie: mamy do czynienia z prototypem supermena - ciało twardsze od kamienia - cierpiącego na chorobę skóry - "diamentowa błyskotka". Poważnie? I to w książce, która rzekomo wpisuję się w kategorię horroru? Właściwie dlatego mnie to irytuje. Skoro to jest horror, to przesładzanie jest nie na miejscu. Oczekujemy mrocznych mocy, grozy i akcji. Błyszczenie jakość szczególnie nie przeraża.
Którą jednak postać wolę?
Tak naprawdę jeśli bohater jest dobrze wykreowany, nie ma większego znaczenia jakie jest jego pochodzenie, o ile nie nudzę się podczas czytania o jego przygodach. Ważne, żeby akcja była płynna i ciekawa. Resztę pozostawiam w mocy autora.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz