Muszę przyznać, że jest to jedna z nielicznych książek, w której głównym wątkiem jest podróżowanie w czasie, a która mnie urzekła. Z reguły wystrzegam się takich powieści przez wzgląd - być może przez moje ograniczenie - na paradoks czasoprzestrzenny, który występuje zawsze, gdy ktoś igra z czasem. Po prostu moja głowa wzbrania się przed zrozumieniem ten niezidentyfikowanej kwestii, która nurtuje co bardziej naukowe umysły. Jednakże samą książkę czytało się bardzo dobrze. Można powiedzieć, że wręcz ją pożerałam. Im więcej kartek zostało przewertowanych przez mój system wzrokowy, tym szybciej chciałam dowiedzieć się co nastąpi dalej, i tym samym dotarłam do samego końca. Zbyt szybko jak dla mnie, ale nie potrafię walczyć z własną ciekawością, kiedy już coś przykuje moją uwagę.
Magiczna gondola to ciekawie napisana opowieść o młodziutkiej Annie, która wbrew własnej woli wzięła udział w podróży w czasie. Będąc na wakacjach w Wenecji przez przypadek - albo przez przeznaczenie - wylądowała w tym samym mieście lecz... pięćset lat przed swoimi narodzinami. Zdezorientowana i przestraszona zaistniałą sytuacją stara się jakoś przeżyć bez wynalazków XXI wieku i powrócić do domu. Przy czym nieustannie męczy Sebastiano - Podróżnika w czasie - aby jej w tym pomógł.
Anna to odważna dziewczyna - choć za taką się nie uważa - która mimo znalezienia się daleko od domu i swojej rodziny, stara się jakoś odnaleźć w obcym świecie i nie traci przy tym pogody ducha. Dzięki temu oraz oczywiście talentowi autorki do dynamicznej, dobrze skrojonej akcji uważam, że jest to jedna z lepszych młodzieżowych książek, która wpadła w moje łapki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz