sobota, 28 grudnia 2013

Tak blisko... - Weber Tamara

 Cóż, święta już za nami, za to przed nami Nowy Rok. Zastanawiacie się co czytać, co warte jest choćby chwili waszego czasu. Ja przez kilka ostatnich tygodni trafiałam głównie na łagodnie mówiąc pozycje, które nie leżały w moim guście. Choć staram się zawsze dać szansę książce, nawet jeśli nie jest z gatunku, który preferuję, niestety kilkakrotnie się zawiodłam. Aż trafiłam na "Tak blisko...". Biorąc książkę do rąk nawet nie wiedziałam, że jest to zwykła opowieść, bez choćby krztyny magii. Chyba że mówimy o magii miłości. Od pierwszej przeczytanej strony po prostu wiedziałam, że to jest to. Sposób pisania autorki jest niesamowity. Jasny i jednocześnie przepełniony mądrością  i zrozumieniem. Potrafi kilkoma zdaniami rozbudzić ciekawość, wprowadzić w euforię i rozśmieszyć. Wie jak grać na ludzkiej psychice. Zwłaszcza takiej, która spragniona jest tej jednej rzeczy, do której tak naprawdę człowiek się urodził. Miłości.

Znalezione obrazy dla zapytania tak blisko tammara webber
  Mimo iż powieść opiera się na opisywaniu życia młodych studentów, nie mogę narzekać na nudę. Świetnie bawiłam się, gdy autorka poddawała próbom główną bohaterkę Jacqueline, która choć z początku niechętna pomysłowi zdobycia nowego chłopaka, po zerwaniu z nią przez starego, stara się wzbudzić zainteresowanie Lucasa poprzez sztuczki i manipulacje ludzkimi odruchami. "Łowca-Ofiara". Oraz tego jak Lucas świetnie pogrywał sobie z dziewczyną, wzbudzając jej ciekawość i rozbudzając ciało, a potem całkiem ją ignorując. 
  To gra dwojga ludzi, którzy czują do siebie przyciąganie. Którzy pragną być blisko siebie, ale jednocześnie boją się tej bliskości. Boją się bólu odrzucenia bądź zawodu. Dzięki temu powieść jest miejscami śmieszna, niekiedy smutna, czasem denerwująca, a czasem całkiem prawdziwa. Ja mogę szczerze przyznać, że chciałabym przeżyć coś takiego w moim nudnym, pozbawionym miłości drugiej połówki życiu. Wielu z was pewnie już coś takiego przeżyło, więc czytając książkę, pewnie będziecie kiwać głową i mówić sobie pod nosem: No tak, tak to właśnie było!". Ja mogę powiedzieć, że fajnie by było :)

wtorek, 15 października 2013




Tak się czasem czuję. Jakby nie tylko moje twórcze pisanie umierało tragiczną śmiercią, ale też i ja sama, kawałek po kawałku...

środa, 25 września 2013

                          Wykryto to u mnie

                 A to tak odnośnie braku moich recenzji w ostatnim czasie. Postaram się zmienić :)



środa, 11 września 2013

Niezgodna

                                         




   Hmmm. Szczerze mówiąc Niezgodna stanowi dla mnie niezły zgryz. Z jednej strony fajnie się ją czytało - Roth wykazała się naprawdę zgrabnym językiem - lecz z drugiej strony sam pomysł nie do końca  przypadł mi do gustu. Chodzi mi głównie o podział klasowy na Altruizm, Erudycję, Prawość, Serdeczność i Nieustraszoność. Moim zdaniem autorka albo się zagalopowała, albo nie dopracowała szczegółów. Bo razi mnie tu wyraźnie system podziału ludzkiej osobowości. Jakby ludzie potrafili być tylko albo bezinteresowni, albo życzliwi, albo odważni itd. Powiedzmy sobie szczerze. Człowiek jest istotą, której nie da się zaszufladkować do jednej kategorii. Jak więc system ten przetrwał, nawet biorąc pod uwagę, że ludzie ci zostali poddani manipulacji na szeroką skalę? Oczywiście tu wkracza Niezgodna. Dziewczyna, która wyłamuje się z "norm" społecznych, łamie wszystkie zasady i reguły, bo... samodzielnie myśli, bo nie potrafi się korzyć i kłaniać, ani nie do końca być bezwzględna i pozbawiona zdrowego rozsądku. A przez to stanowi zagrożenie dla systemu, a tak naprawdę dla tych co pragną władzy w świecie jak dotąd pozbawionym przemocy. Ale czy naprawdę tak jest? To że Tris nie słyszała nigdy słowa "morderstwo", nie oznacza, że nigdy go nie dokonano. Dziewczyna zaczyna rozumieć, że wszystko co znała, to jedno wielkie kłamstwo.

   Niezgodną porównują do Igrzysk Śmierci. Pewnie dlatego, że przedstawiono świat po jakiejś rzekomej katastrofie, którą ludzkość sama sobie zgotowała. I jak dla mnie podobieństwa na tym się kończą. Igrzyska miały zupełnie inną atmosferę. Gdy się je czytało, człowiek czuł krzywdę, głód i samotność ludzi skazanych na śmierć przez bogatych, zmanierowanych obiboków o niezbyt dużej inteligencji. Pomijając oczywiście tych, którzy tym światem zarządzali. Czytając, czuło się niepokój o bohaterów, oburzenie dotyczące rzezi, którą dokonywały dzieci na Igrzyskach, pozbawiając ich tym samym niewinności, jaką posiada się tylko w młodości. Natomiast Niezgodna... jeśli chodzi o wrażenia... dla mnie zajeżdżało kłamstwem na kilometr. Kłamstwo dotyczące oczywiście założenia systemu podziału ludzkiej osobowości. Właśnie dlatego, że było to tak nierealne. Gdyby autorka od razu zakreśliła, że byli np poddawani jakimś badaniom laboratoryjnym, w których podawano by jakieś lekarstwa mające ograniczyć ich emocje, może nie raziłoby mnie to tak bardzo, ale niestety Roth założyła, że ludzie ci dali się tak po porostu urobić, jakby kiedykolwiek w jakiejkolwiek historii dany naród pozwoliłby się tak zdominować, a więc ogłupić bez walki. 
Tak więc nie jest do końca zadowolona jeśli chodzi o pomysł, ale o samo wykonanie nie mam się o co przyczepić, bo gdy starało się nie zwracać uwagi na ten "drobny szczegół", książkę czytało się szybko i przyjemnie.
Moja ocena to 6/10













czwartek, 29 sierpnia 2013

Urban fantasy

  Urban fantasy - jedna z gałęzi fantastyki, której akcja osadzona jest w świecie rzeczywistym, ale zachowuje elementy przypisane temu że gatunkowi. Czyli magia w połączeniu z dzisiejszą techniką, a często nawet z techniką wyprzedzającą nasze możliwości o kilkadziesiąt lat. Jest to częsty zabieg autorów, którzy łącząc oba te światy chcą przyciągnąć czytelników, którzy do tej pory preferowali literaturę popularną, pozbawioną choćby kąska wyspecjalizowanych dań, które na co dzień przyrządzają sobie pisarze z własnej wyobraźni. Najczęściej łączą więc fantastykę z kryminalnymi zagadkami wprost z Miami z szczyptą pikanterii magicznej. Brutalne zabójstwa, których nie da się rozwiązać za pomocą nauki, badań antropologicznych, autopsji i techniki. Z góry mamy przesądzone, że przestępstwo w jakiś sposób było powiązane z magią. Głównym bohaterem jest więc najczęściej mag, do którego o pomoc zgłasza się policja. 
  Pisarze najczęściej sięgają jeszcze dalej i zamiast oferować czytelnikowi świat, do którego nie mają dostępu zwykli ludzie, tworzą miejsce, gdzie magia i istoty magiczne zostały ujawnione społeczeństwu, które albo taki stan rzeczy już zaakceptowało, albo dopiero musi zaakceptować, co z kolei skutkuje tym, że nie do końca wierzą w zjawiska paranormalne. Wtedy więc przed głównym bohaterem stawiana jest kolejna przeszkoda - musi wciąż udowadniać swoją wartość, jak nie za pomocą magicznych talentów, to wielkim gnatem wyciągniętym zza pazuchy. Co jak wiadomo nie każdemu  się podoba i tworzy kolejne prawdopodobne wątki dotyczące dalszych przygód bohatera. Oczywiście autorzy nie zapominają, aby taka postać prowadziła podwójne życie. Z jednej strony jest konsultantem do zjawisk paranormalnych, a z drugiej może być łowcą wampirów, nekromantą do wynajęcia, czy detektywem wśród "samych swoich".
  Nie możemy więc zapomnieć, że oprócz zagadek kryminalnych, mamy też  wampiry, które często czują miętę do bohatera albo wręcz przeciwnie, pragną go rozszarpać na strzępy. Nie da się też zapomnieć o wilkołakach, które tworzą watahy pod dowództwem dobrego alfy lub tego... złego. No i nie mogłoby zabraknąć konwentu czarownic, czy też Wielkiej Rady - jak zwał tak zwał - która dba o przestrzeganie zasad i nakazów swoich magicznych członków. 
  Wszystkie te elementy nie stanowią jednak reguły. Pisarze nie zawsze kierują swoje dzieła do szerszej rzeszy czytelników lub po prostu wolą podążać regułą: "im mniej tym lepiej" - co nie zawsze jest złe, a czasem wręcz lepsze -  i pozostają przy stałych wątkach, gdzie istnienie istot paranormalnych nadal pozostaje tajemnicą. Ludzie, żyją w błogiej nieświadomości. A główni bohaterowie nie zawsze są magami, bo zdarza się, że akurat mają kły. 
  Do pewnego czasu, nigdy nie sięgałam po książki, które nie oferowały fantastyki w pełni znaczenia tego słowa. Po prostu mnie to nie kręciło - tak wtedy uważałam, a prawda jest taka, że nigdy nie spróbowałam czegoś innego. Ale wtedy wpadłam na książki autorstwa Kim Harrison. "Przynieście mi głowę wiedźmy" to był dla mnie pewnego rodzaju fenomen. Odkryłam, że można łączyć fantastykę z rzeczywistością, jednocześnie nie tracąc całej koncepcji, jaką jest magia. I często połączenie to było tak naturalne, że aż się zdziwiłam, czemu byłam taka ślepa i nie dostrzegłam jakie to dobre. Nie oszukujmy się. Nie wszystkie powieści wkręciły mnie w swój świat. Nie na wszystkie czekam z niecierpliwością narkomana i nie gnębię o wszystkie tytuły Wydawców. Ale niektóre z pewnością na to zasługują :)

Znalezione obrazy dla zapytania przynieście mi głowę wiedźmy  Najwyższą notę jak już wspominałam zebrała Kim Harrison i cykl Zapadlisko, gdzie główną bohaterką jest Rachel Morgan, łowczyni nagród i czarownica. Kim stworzyła świat, gdzie śmiertelnicy są uświadomieni, że wampiry i wilkołaki to nie bajki. Czarownice mogą rzucić na ciebie urok, a uwolniony demon to... zły demon. 

  Kolejnym odkryciem jest Laurell Hamilton i cykl o Anicie Blake. Uwielbiam jej książki ze względu na wykreowaną bohaterkę. Mała, z pozoru niegroźna kobietka, która pod kurtką trzyma groźnego gnata, a w chwilach wolnych, gdy nie ściga wampirów, para się nekromancją. Tu również spotkamy się z uświadomieniem społeczeństwa, że zjawiska paranormalne są bardziej... normalne niż myślą.

Seria liczy sobie jak na razie 8 części. 




Znalezione obrazy dla zapytania sabina kane                                                                                                               Na moje uznanie zasługuje również Jaye Wells i cykl o Sabinie Kane. Tym razem główną bohaterką jest wampirzyca, która po pewnym czasie uświadamia sobie, że jej "talenty" nie kończą się tylko na dwóch "igłach" wysysających krew z żyły. Jest magiem, a to dzięki jej mieszanej krwi. Jednakże - z początku - nie o magię tu chodzi, lecz o walkę o władzę, którą prowadzi jej babka i przywódczyni rasy wampirów. Sabina znajduje się na rozstaju i nie wie już w co powinna wierzyć i komu ufać. 
  Z początku nie byłam pewna co do książki, bo irytowała mnie sama bohaterka, która w nosie miała ludzi i bez wyrzutów sumienia mogła pociągnąć za spust, nawet jeśli miał ucierpieć przy tym ktoś niewinny. Jednakże z każdą kolejną częścią, postawa bohaterki ulega przemianie, co działa z pewnością na jej korzyść. Po pewnym czasie, gdy człowiek się przełamie, książki czyta się z uśmiechem na ustach. 

 Cykl jak na razie liczy sobie 4 części a już 17 września przewidziana jest premiera 5 części: 

Błękitnokrwista wampirzyca". 



  Moim ostatnim odkryciem są książki Jima Butchera i cykl Akta Dresdena. Tak. Wreszcie głównym bohaterem jest facet :). Też zauważyłam to z zadowoleniem. A więc Harry jest magiem, który wynajmuje swoje usługi nie tylko zaniepokojonym długą nieobecnością męża w domu żonom, ale też policji, kiedy w grę wchodzą nadprzyrodzone moce. Wtedy Dresden wkracza do akcji i  tym samym sam staje się celem. 
Znalezione obrazy dla zapytania akta dresdena
  Już od pierwszych stron zapałałam sympatią do postaci i do samego stylu, w jakim napisała została książka. Lekka, z humorem, ale też i powagą, gdy wymaga tego sytuacja. Harry natomiast to normalny facet, który stara się zarobić na chleb i czynsz. Żaden z niego biznesmen, showman czy uwodziciel. Wręcz przeciwnie. Z kobietami najzwyczajniej w świecie sobie nie radzi. (miła odmiana tak na marginesie :) ).Ludzie nie do końca wierzą w magię, choć wierzą, że poprzez imię mag, może uzyskać nad nimi kontrolę, a spojrzenie mu w oczy równa się ujawnieniem mu tajemnic swej duszy. Mimo to znajdą się tacy, którzy w Harrym wywołają gęsią skórkę. 
  Akcja płynie wartko, niebezpieczeństwo czeka za każdym rogiem, demony walą do drzwi, magia zabija na odległość, a burza z piorunami to świetne choć groźne źródło mocy. Wszystko to w jednym tomie, jak dla mnie doskonałe rozpoczęcie serii. 
  Oczywiście to tylko część książek urban fantasy, która wpadła mi w ręce, jednakże te kilka które wymieniłam są warte jak dla mnie każdej spędzonej nad nimi godziny :)